Szukając Świętego Grala, czyli Twój zarabiający system
W dzisiejszym poście chciałbym Ci opowiedzieć o kilku zasadach, które powinieneś wziąć pod uwagę budując swój pierwszy system, który w domyśle ma Ciebie zaprowadzić na szczyt Twoim marzeń. Zasady te będą również Ciebie obowiązywać podczas testowania i adaptowania innych systemów, które mają dla Ciebie zarabiać. Mówiąc inaczej, jeśli szukasz przymiaru i kryteriów, które pomogą Ci odnaleźć właściwy dla Ciebie system, zastosuj właśnie te.
Zasady te da się opisać w kilku krótkich słowach, z angielska E.A.S.Y:
E – effective, czyli efektywny – system powinien Ci dostarczać w Twoim subiektywnym odczuciu efektywnej przewagi w porównaniu z systemami, ktorych używałeś do tej pory; mówiąc inaczej powinieneś czuć, że jest dla Ciebie stworzony, nieważne czy go kupiłeś, stworzyłeś czy zaczerpnąłeś z innego źródła. Pamiętaj, że efektywną przewagę stworzysz w momencie, gdy system będzie Ci „leżał w dłoni”, czyli będzie kierował się zasadami, które przede wszystkim rozumiesz (!)
A – accurate, czyli dokładny – reguły rządzące Twoim systemem powinny być jasno i prosto określone, nie pozostawiające zbyt wiele miejsca na interpretacje oraz wątpliwości. Możesz co dzień otwierać 1-3 pozycji, ale jeśli pomnożysz to przez wszystkie dni robocze w roku i większość z nich zostanie zamknięta z zyskiem to i tak osiągniesz sukces. Martwisz się częstotliwością ? możesz system przetestować na mniejszej ramie czasowej i większym wolumenie, wtedy, przynajmniej na początku będziesz skalperem, ale tego przecież nikt nie zabrania, powiem Ci więcej, wymaga to więcej odwagi i orientacji w rynku niż wielu się wydaje.
S – simple, czyli prosty – ta zasada w jakiś sposób wywchodzi się z punktu poprzedniego i daje Ci szanse na szybką i skuteczną anlizę rynku przy mniejszym stresie i frustracji, że „nie wiesz o co chodzi”,
Y – yield win, czyli z przewagą wygranych nad przegranymi – każdy dobry system musi wykazywać większą ilość wygranych nad przegranymi. Niektórzy zadowalają się już średnią 55%, ale mi to nie wystarcza, tym bardziej, że geniusz giełdowy W.D.Gann, którego jestem fanem miał skuteczność swoich analiz na poziomie 82% i został jednym z pierwszych milionerów na Wall Street.
Powtórzę jeszcze raz kilka kwestii:
- system ma pracować dla Ciebie, nie dla sąsiada czy znanego tradera to ma być TWÓJ SYSTEM, możesz go nawet wyciąć z niedzielnego dodatku telewizyjnego, jeśli taki zostanie opublikowany, ale jeśli będzie Ci odpowiadał to jest najważniejsze,- pozwól sobie na modyfikacje i zabawę na koncie demo zanim wypłyniesz na szerokie wody,
- obserwuj system i jego wskaźniki, szczególnie w kontekście przemalowywania historii na małych ramach czasowych 1 i 5, dzięki temu nie będziesz się nudził i szybko zrozumiesz o co chodzi; musisz wiedzieć, że wiele wskaźników przemalowuje historie, dlatego na wykresie historycznym szczególnie na sprzedażowych stronach wyglądają tak ślicznie,
- określ jasno zasady, które będą obowiązywały przy wchodzeniu jak i wychodzeniu z pozycji i koniecznie spisz jest na kartce, to stanie się podstawą Twojego trading planu.
- dobrze się baw testując i układając systemy
Możesz wierzyć lub nie, ale do chwili obecnej przez moje ręce przeszło ok 500 wskaźników i pewnie ze 200 systemów testowanych z różnym skutkiem, ale dzięki temu wiele się nauczyłem tylko dlatego, że podszedłem do tego jak do zabawy, niestety śmiertelna powaga w tym biznesie kończy się szpitalem i spotkaniem z psychiatrą. Z drugiej strony powinna cechować Cię dyscyplna i odpowiedzialność za swoje wybory, w tym także systemu, ale przecież dystans do siebie jest potrzeby w każdej dziedzinie życia.
Cz1. Święty Graal, czyli garnitur szyty na miarę
Poszukiwanie tzw. Świętego Graala giełdowego przerabiał każdy początkujący trader. Ów Święty Graal to jakaś tajemna formuła, którą jak ktoś pozna, to będzie do niego nieprzerwanie płynęła ogromna rzeka pieniędzy. Wszyscy wiedzą (a raczej wierzą), że taka formuła istnieje, tylko że nikt jej jeszcze nie poznał. Czy zatem istnieje, czy to tylko mit? Owszem, istnieje, ale nie w takiej formie, w jakiej się to wszystkim wydaje.
Jeśli trafiłeś na ten artykuł szukając w internecie jakiejś cudownej metody inwestycyjnej pozwalającej stale zarabiać, a większość wolnego czasu spędzasz ślęcząc nad notowaniami i testujesz różne strategie inwestowania, które znalazłeś w sieci lub sam wymyśliłeś (czyli to, co sam swego czasu robiłem kiedyś), to od razu Ci mówię, odpuść sobie, bo tylko stracisz czas, a i tak nic nie zwojujesz, jeśli oczywiście nie będziesz przestrzegał kilku zasad. Już wyjaśniam, o co chodzi. Nie istnieje żadna matematyczna reguła, która porusza rynkiem i której działanie można zobrazować poprzez użycie jakichś wskaźników technicznych (np. średni krocząca). Owszem, wskaźniki tego typu mogą być pomocą przy generowaniu sygnału wejścia bądź wyjścia z rynku, jednak najważniejszą rzeczą na którą należy patrzeć jest cena.Dlaczego? Otóż rynkiem poruszają codzienne wydarzenia: publikacje danych makroekonomicznych, wydarzenia polityczne, na rynku akcji będą to także raporty publikowane przez spółki, czy wreszcie sami uczestnicy rynku stosując różne strategie inwestycyjne, od bardzo skomplikowanych, do przysłowiowego “rzutu monetą“. Zatem widzisz, magiczna formuła zarabiania na giełdzie oparta na jakiejś tajemniczej matematycznej formule po prostu nie istnieje. No dobrze, więc co jest tym Świętym Graalem? Otóż ów święty Graal dla każdego inwestora/spekulanta będzie inny, jak garnitur szyty na miarę. Każdy z nas bowiem dysponuje zupełnie innymi możliwościami czasowymi i finansowymi, a także ma zupełnie inną tolerancję na ryzyko i osobowość. I od tego powinniśmy zacząć poszukiwania owego złotego Graalaa. Żeby było przejrzyściej, opiszę wszystkie trzy czynniki w punktach.
1. Możliwości finansowe
Każdy z dysponuje zupełnie innymi zasobami gotówkowymi. Ktoś może jednorazowo zainwestować np. 10 000zł, a ktoś inny może pozwolić sobie na inwestycję tylko 300zł. Czy zatem osoba ta druga osoba jest już na starcie skreślona jako inwestor lub może sobie pozwolić na o wiele mniej niż ta, która może zainwestować więcej jednorazowo? Nic bardziej mylnego:) Zanim jednak rozwinę tę myśl, chciałbym powiedzieć coś, co dotyczy wszystkich przyszłych i obecnych inwestorów: nigdy nie przeznaczaj na inwestycje, obojętnie czy giełdowe czy innego rodzaju więcej pieniędzy niż możesz stracić. Jeśli uważasz, że możesz stracić tylko 10% obecnie posiadanej gotówki, to zainwestuj tylko te 10%, a resztę odłóż na lokatę lub konto bankowe. Wtedy będziesz mógł podejmować decyzje inwestycyjne w spokoju, gdyż wiesz, że jak stracisz, to nie stanie się nic złego. A wszyscy wiemy, że działanie w stresie powoduje, że często podejmujemy irracjonalne decyzje, stojące w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem. A teraz przejdę do opisu, jak powinien postępować ktoś, kto nie ma dużej ilości wolnych środków na inwestycję. Przypuśćmy, że nasz bohater, Pan Kowalski może miesięcznie odłożyć 300zł na inwestycje, nie więcej. Zatem odkłada tylko te 3 stówki na rachunek maklerski, które tam sobie spokojnie leżą i czekają, aż pojawi się okazja by je zainwestować. A czas mija i tych środków cały czas przybywa. W końcu nadchodzi okazja i Pan Kowalski inwestuje i udało mu się zarobić. Stan jego konta powiększył się o zysk z inwestycji. A co jeśli stracił? Nic. Dalej odkłada i czeka na kolejną szansę na inwestycję. A co jeśli strata była tak dotkliwa, że jego rachunek maklerski został wyzerowany? Musiałby mieć naprawdę niesamowitego pecha, żeby się tak stało, ponieważ jeśli będzie przestrzegał pewnej zasady, to go te straty nie zabolą. Ale o tym w dalszej części artykułu.
2. Możliwości czasowe
Podobnie jak z możliwościami finansowymi, każdy z nas ma inne możliwości czasowe. Jeden będzie mógł cały dzień poświęcić na inwestowanie, a inny będzie mógł doglądać swoich inwestycji tylko np. wieczorem po pracy. Jeśli należysz do tej drugiej grupy, to nie martw się, możesz inwestować. Tylko musisz do tego podejść w odpowiedni sposób. Nikt nie mówi, że aby być skutecznym inwestorem, należy śledzić sytuację na rynku każdego dnia. Mogę nawet powiedzieć, że jest to niewskazane, gdyż niektórych sytuacji po prostu nie da się przewidzieć, a najgorsze co możemy zrobić, to w panice “ratować to co jeszcze zostało”. W taki sposób większość traderów traci, gdyż w swoich decyzjach kieruje się emocjami, a nie chłodną logiką. Ale wróćmy do tematu: co możesz zrobić, jeśli nie masz czasu cały dzień spędzać śledząc notowania lub wtedy, kiedy Ty masz czas to interesujący Cię rynek jest zamknięty i nie można na nim handlować? Masz 2 wyjścia: albo inwestować na rynkach, które są aktywne wtedy, kiedy masz czas, albo zostać inwestorem długoterminowym, dokonując zmian w swoich inwestycjach raz na jakiś czas. Osobiście wolę drugie podejście, obojętnie czy tyczy się ono inwestowania na rynku, który jest otwarty wtedy, kiedy większość z nas jest w pracy (np. GPW w Warszawie) czy też takim, który jest otwarty praktycznie przez cały czas (np. Forex). Inwestowanie długoterminowe wiąże się z o wiele większym spokojem niż day trading (otwarcie i zamknięcie pozycji odbywa się w przeciągu jednego dnia), gdyż nie musimy podejmować decyzji “na biegu”. Dzięki temu mamy większe szanse na sukces, a także nasze zdrowie nie będzie narażone na szwank przez ciągły stres. A tego się nie da przeliczyć na pieniądze.
3. Tolerancja na ryzyko
Bardzo ważna, o ile nie najważniejsza kwestia, która tak samo jak poprzednie, jest całkowicie indywidualna. Każdy z nas jest w stanie zaakceptować inny próg ryzyka, a pierwszą decyzją inwestycyjną powinno być zaplanowanie portfela: jaką część posiadanych przez Ciebie środków zainwestujesz w dane aktywa. Przedstawię tu wszystkie istniejące grupy aktywów, szeregując je od najmniej do najbardziej ryzykownych. Przy czym, najmniej ryzykowne aktywa pozwalają zwykle zarobić najmniej, a najbardziej ryzykowne – najwięcej.
- Depozyty bankowe. Czyli lokaty, konta oszczędnościowe etc. Na nich zarobimy nieco więcej niż wynosi inflacja, ale w przypadku ogłoszenia upadłości przez bank, zwrot naszych oszczędności jest gwarantowany przez BFG (Bankowy Fundusz Gwarancyjny) do wysokości 100 000 euro.
- Obligacje. Inwestując w obligacje, stajemy się pożyczkodawcą dla emitenta obligacji, który co pewien, ustalony w prospekcie emisyjnym czas płaci nam odsetki, a w terminie wykupu odkupuje od nas obligacji, tym samym zwracając nam zainwestowany przez nas kapitał. Obligacje dzielą się na różne grupy i żeby je szczegółowo opisać, musiałbym napisać oddzielny artykuł, jednak tutaj opiszę je w skrócie. Obligacje rządowe – emitowane przez rządy państw, teoretycznie najmniej ryzykowne, jednak posiadacze przedwojennych obligacji rządu RP chcąc na drodze sądownej odzyskać zainwestowany kapitał, puki co bezskutecznie. Decydując się na zakup obligacji rządowych należy kierować się sytuacją finansową danego kraju, aby zminimalizować ryzyko utraty środków. Obligacje rządowe mają oprocentowanie nieco wyższe od oprocentowania produktów bankowych. Obligacje jednostek samorządu terytorialnego – ich ryzyko jest porównywalne z obligacjami rządowymi. Decydując się na tego rodzaje obligacje należy wybierać te, których emitent (jednostka samorządowa, czyli województwo, powiat, gmina czy miasto) może pochwalić się wysokim dochodem na jednego mieszkańca. Oprocentowanie jest zwykle wyższe od obligacji rządowych. Obligacje korporacyjne – najwyższe ryzyko wśród obligacji. Ich ryzyko jest porównywalne z tym, które wiąże się z inwestycją w akcje spółek giełdowych. Inwestując w te obligacje, należy poznać sytuację danej spółki oraz jej pozycję na rynku. Jeśli oprocentowanie jest wyższe niż oprocentowanie kredytów bankowych, wtedy powinniśmy uważać, gdyż firma która chce pozyskać środki z emisji obligacji może być w sytuacji, w której banki odmawiają im udzielenia kredytu.
- Akcje. Zwrot z akcji mocnych spółek może być znacznie wyższy niż z obligacji, jednak powodzenie inwestycji jest ściśle zależne od sytuacji finansowej spółki. Zanim zainwestujemy w akcje, należy zapoznać się z sytuacją finansową danej spółki oraz z wyceną rynkową akcji, gdyż akcje nawet najlepszej spółki mogą się okazać pomyłką inwestycyjną, jeśli kupimy je po cenie znacznie przewyższającej rzeczywistą wartość emitującej je spółki.
- Forex oraz kontrakty forward na indeksy giełdowe i akcje. W odróżnieniu od poprzednich rodzajów aktywów, inwestycja w tego rodzaju instrumenty finansowe wiąże się z dźwignią finansową, czyli jeśli dźwignia wynosi 1:100, to inwestując 100zł, tak naprawdę inwestujemy 10 000zł. Reszta inwestycji jest zapewniana przez naszego brokera. Dzięki temu możemy zarobić o wiele więcej niż na poprzednio omówionych aktywów, ale strata może być również dotkliwsza. Jeśli strata przekroczy wysokość naszych środków, wtedy broker automatycznie zamyka naszą pozycję, aby nie dopuścić do utraty własnych środków. Dlatego inwestując na rynkach lewarowanych należy opracować zasady zarządzania ryzykiem i ściśle ich przestrzegać, aby nie dopuścić do wyżej opisanej sytuacji.
- Kontrakty futures. Te aktywa również wiążą się z wykorzystaniem dźwigni finansowej, jednak tutaj dochodzi dodatkowe ryzyko w postaci daty zapadalności. Oznacza to, że jest ustalony ścisły termin, kiedy wygasa ważność danego kontraktu futures, a pozycja jest automatycznie zamykana bez względu na to, jaki jest stan naszej inwestycji.
Po zapoznaniu się z tymi opisami powinieneś sporządzić plan, w jakie aktywa będziesz inwestował, jakie uznajesz za zbyt ryzykowne i nie będziesz się nimi zajmował, a następnie ściśle go przestrzegać, aby nie dopuścić by strach lub chciwość przejęły nad Tobą kontrolę, bo to jest najgorsza rzecz jaka może Ci się przytrafić.
4. Osobowość
Każdy z nas ma inny charakter i na co innego zwraca uwagę. Są osoby o silnie rozwiniętej intuicji, które zwracają uwagę na rzeczy, które ciężko opisać za w jednoznaczny sposób, umieją efektywnie działać w stale zmieniających się warunkach i traktować każdą sytuację indywidualnie i są też tacy, dla których ważne są tylko twarde fakty i liczby i nie tolerują jakichkolwiek niejednoznaczności. Jednak osoby jednego i drugiego rodzaju mogą odnosić sukcesy na giełdzie, pod warunkiem, że jasno zdefiniują co uważają za okazję inwestycyjną. Ci, dla których ważne są tylko dane powinni jasno ustalić kryteria wejścia i wyjścia z inwestycji, zaś ci którzy kierują się intuicją… niech dalej się kierują, lecz nie ignorują danych:) Obojętnie co uznasz za okazję inwestycyjną, pamiętaj aby Twoje kryteria były logicznie spójnie i dało się je wyjaśnić w jednoznaczny sposób. Samo przeczucie, że “to jest to” to za mało. Przypominam, że nie żyjemy w świecie Gwiezdnych Wojen, a “użyj mocy, Luke” tutaj nie działa:)Na koniec tego artykułu chcę jeszcze przedstawić kilka reguł, które każdy powinien stosować, aby jego inwestycje przynosiły zyski i nie wiązały się z nadmiernym stresem.
- Inwestuj tylko tyle, ile możesz stracić “z czystym sumieniem”.
- Sporządź plan portfela, ile procent środków możesz przeznaczyć na aktywa obarczone danym ryzykiem, a ile będziesz trzymał na bezpiecznej lokacie w banku.
- Opracuj jednoznaczny system, kiedy kupować a kiedy sprzedawać instrumenty finansowe. System powinien opierać się na logicznych zasadach, kierowanie się przeczuciami to nie jest dobry sposób podejmowania decyzji inwestycyjnych.
- Nie myśl o tym ile możesz zarobić, tylko ile stracić. Nie sztuką jest kupić w odpowiednim czasie i po odpowiedniej cenie, lecz sprzedać tak, aby zarobić lub jak najmniej stracić. Z akcentem na to drugie. Pamiętaj o ucinaniu strat i realizacji zysków w odpowiednim momencie, a te drugie same o siebie zadbają.
- Stosuj swój plan konsekwentnie. Nie ma strategii, która daje zyski cały czas, tylko raz zarabia a raz traci. Jeśli jest ona spójna logicznie i nie kłóci się z prawami rządzącymi rynkiem, to wtedy jedynym czynnikiem, jaki może zrobić krzywdę Twoim środkom jesteś Ty sam, a dokładnie Twój brak konsekwencji.
- Nie zapominaj o tych zasadach.
Cz 2. Odnalazłeś w końcu Świętego Graala Inwestowania!
Ile razy widzę reklamę inwestowania na rynku Forex, tyle razy szlag mnie trafia, kiedy to bezduszni brokerzy starają się omamić wszystkie płotki możliwością szybkiego zysku.
Kiedy widzisz informacje o tym, że uzyskasz finansową niezależność, i tym podobne, od razu jesteś w stanie stwierdzić, do jakiej grupy odbiorców skierowany jest przekaz – do totalnych laików. Co za tym idzie – laika nie da się nauczyć zarabiać ad hoc, w związku z tym wartość merytoryczna tego typu szkoleń czy też reklam jest równa zero.
Ta… a może frytki do tego?
Święty Gral nie istnieje z prostej przyczyny. Strategia to tylko 10% całego procesu inwestycyjnego, na który składa się jeszcze Twoja psychika, którą musisz sobie sam ukształtować na bazie własnych doświadczeń, najlepiej mając w tym przypadku mentora, który jest w stanie poprowadzić Ciebie w odpowiedni sposób, wręcz za rękę przeprowadzając przez ścieżki tego labiryntu. On już zna mapę. Wie, gdzie zapędzasz się w kozi róg, na co trwonisz cenny czas i (mniej cenne) pieniądze.
Kolejny element Grala którego nie ma – zarządzanie kapitałem, ryzykiem oraz tradem.
Zarządzanie kapitałem każdy zna, sprowadza się to do określenia jaką część własnych środków na rachunku przeznaczamy na daną transakcję. Początkujący traderzy zwykle wykorzystują w tym celu około 5-10% depozytu, zabezpieczając to wszystko Stop Lossem. W ten sposób klikają. 2 wejścia dobre, 3 wejścia złe. 4 wejścia dobre, 2 wejścia złe. To rozwiązanie prowadzi do błądzenia w miejscu, kiedy nie wykorzystuje się kolejnego z elementów, czyli:
Zarządzania ryzykiem oraz zarządzania samym tradem.
Zarządzanie ryzykiem jest określeniem potencjalnej zyskowności transakcji i poświęceniem większej ilości środków na zagranie. Ja osobiście przy jednym setupie otwieram 3-4 pozycje. Otóż sprowadza się to do tego, jak bardzo określam, czy dany setup jest atrakcyjny, czy gram na początek nowego impulsu, czy na początek korekty w impulsie. Zazwyczaj 2-3 pozycje otwierane są na przestrzeni pierwszych trzydziestu minut, kolejne 1-2 pozycje w zależności od tego, jak reaguje rynek. Zarządzanie ryzykiem to umiejętność inwestowania nie 1-2% kapitału, ale właśnie 4-6% z myślą o tym, aby uzyskać zysk w wysokości średnio 10% do całości kapitału. Jest to możliwe i wymaga osobnego artykułu, który rozwinę wkrótce.
Pozostało zarządzanie samym tradem.
Jest to umiejętne dostosowywanie się do sytuacji zmieniającej się na wykresie. Staram się z góry nie zakładać określonego poziomu, przy którym zrealizuję swój zysk, tylko koncentruję się na najbliższych, potencjalnych punktach zwrotnych, obserwując jak cena zachowa się przy nich. Odpowiednio reaguję, gdy widzę, że puls ceny wydatnie zwolnił i istnieją przesłanki do tego, że będziemy mieć korektę do ruchu, w kierunku którego mam otwarte zlecenia. To kolejne elementy, których praktycznie nie da się nauczyć ad hoc, tylko na które trzeba bardzo długo pracować, spędzając setki godzin przed wykresami. Osobiście mam około 1000 sesji za sobą. To dosyć sporo. 7 lat to z resztą szmat czasu.
Jest wiele schematów, ale to wciąż nie Święty Gral
Naturalnie, jestem w stanie wykazać bardzo wiele typowych zachowań ceny, przewiduję większość scenariuszy, aczkolwiek za każdym razem sytuacja na wykresie jest inna. Na to wszystko należy patrzyć przez pryzmat własnych emocji i zakotwiczenia swojego postrzegania w transakcjach już otwartych. Bardzo istotne jest, aby niezależnie od sytuacji na wykresie – pozostać obiektywnym. To w zasadzie wpływa na każdą transakcję, na prowadzenie każdego wejścia, a także na to, czy z 3 pozycji wyciągniemy po 15 pipsów, czy po 50.