Finansowanie/kredytowanie korporacji
Kredyty dla dużych, publicznych przedsiębiorstw bankowcy określają jako „korporacyjne”, tym samym odróżniając je od kredytów „komercyjnych” (małe i średnie przedsiębiorstwa) oraz detalicznych/konsumenckich kredytów dla przedsiębiorców jednoosobowych. Ich dokładna definicja zależy od konkretnego banku i konkretnego rynku. „Średni segment rynku” w oczach dużego banku położonego w światowym centrum finansowym w Nowym Jorku może obejmować „kredyt korporacyjny” dla mniejszej instytucji z Warszawy, działającej na rynku wschodzącym. Wszystko zależy od percepcji u kredytodawcy i kredytobiorcy. Ponieważ w biznesie „rozmiar ma znaczenie”, bank, który namówi do współpracy wielkie korporacje, budzi u innych zazdrość. O ile finansowanie różnych przedsiębiorstw ma dużo cech wspólnych (np. trzeba ocenić sytuację konkurencyjną i finansową, określić źródło spłaty, wyznaczyć scenariusz awaryjny), korporacje wyróżniają się:
- większą przejrzystością dzięki ratingom kredytowym, standardom sprawozdawczości finansowej (badanie audytora, raporty kwartalne), artykułom w prasie, publikacji raportów giełdowych i uwzględnieniu firmy w bazach danych;
- bardziej zaawansowanym zarządzaniem finansami, które pozostaje w rękach wykwalifikowanych specjalistów (tytuły MBA, CA, CPA, CFA) z działu finansów i skarbu (dyrektorów finansowych);
- większym zainteresowaniem bardziej zróżnicowanymi produktami i usługami finansowymi – nie tylko kredyty, lecz także zarządzanie płynnością, transakcje walutowe, zabezpieczające, pochodne itp.;
- wysokim poziomem obsługi przez specjalnych opiekunów klienta, często uwagę klientowi poświęca też kierownictwo banku (zob. poniższy cytat);
- dostępem do rynków kapitałowych (emisja obligacji) i innych banków (w tym globalnych), co powoduje, że korporacje w mniejszym stopniu uzależnione są od głównego banku obsługującego firmę.
Z perspektywy banku korporacyjny kredytodawca ma i dobre, i złe strony. Produkty sprzedawane takim klientom są zwykle bardzo tanie (marże w punktach bazowych), co uzasadnione jest jedynie bardzo niskim ryzykiem niewypłacalności i efektem skali, występującym po stronie kosztów. W razie zaostrzenia wymogów adekwatności kapitałowej trudno o dobry zwrot z kapitału. Gdy kredytobiorca korporacyjny nie spłaci kredytu (co jednak się zdarza), bank odczuje to znacznie mocniej. W rozwiązywaniu tego typu problemów banki wspomagają się technikami zarządzania ryzykiem, np. tworzą syndykaty, korzystają z rynku wtórnego kredytów i z instrumentów pochodnych (co umożliwia rozproszenie ryzyka). Zatem, choć obecność znanej korporacji na liście klientów robi wrażenie, są one główną przyczyną eliminowania pośrednictwa bankowego. W dłuższym okresie spodziewane jest kurczenie się rynku i większa koncentracja banków komercyjnych na klientach detalicznych (zob. poniższy wykres). Innym sposobem obsługiwania sektora korporacyjnego jest stworzenie w banku uniwersalnym jednostki zajmującej się bankowością inwestycyjną (np. Scotia Capital odpowiada za „trwałe relacje z klientami korporacyjnymi, rządowymi i instytucjonalnymi”;
Mucha nie siada
Zawsze podawałem przykład tej firmy jako klienta, z którym bank ma dobre relacje. Prosili o spotkanie, potem wracali do banku z prezentacją: nasza sytuacja wygląda tak, w tym roku chcemy zrobić to i to, pożyczyć chcemy tyle, z pieniędzmi zrobimy to i to. Od nich przychodził prezes, a z banku całe szefostwo. Firma miała taką wiarygodność, że mucha nie siada.
George S. Moore, legendarny bankowiec, The Banker’s Life (1986), s. 128