Siedem grzechów głównych tradingu – Część 7. Pycha

2199

Pycha

Chciwość. Zazdrość. Obżarstwo. Gniew. Żądza. Lenistwo. Pycha. Siedem grzechów głównych. Według etyki są to występki stojące na przeszkodzie w drodze duchowego rozwoju i czystości. W rzeczywistości grzechy te reprezentują niebezpieczeństwa związane z nadmiarem i niedoborem, które to pojęcia w dzisiejszych czasach można praktycznie zastosować w niemal każdym aspekcie życia.

Grzechy główne często grają istotną rolę na rynkach finansowych, za co uczestnicy rynku ponoszą olbrzymie koszty, bankrutują i wypalają się. Z tej przyczyny niezwykle istotnym jest zrozumienie, w jaki sposób skłonności te wpływają na nasze zachowanie handlowe. Jednak żeby zastąpić je cnotami, jeszcze ważniejsze jest zrozumienie ich źródeł.

W tej serii artykułów przyjrzymy się siedmiu grzechom głównym tradingu oraz sposobom na ich przezwyciężenie.

Pycha to uczucie satysfakcji, dumy ze swoich osiągnięć. To wydaje się wspaniałe, prawda? Owszem, ale jeśli nie jest się ostrożnym, uczucie to może doprowadzić do nadmiernej pewności siebie. A zbyt pewni siebie traderzy rzadko kiedy wychodzą na swoje, ponieważ potężny rynek zawsze znajdzie sposób na to, żeby ich upokorzyć. Niestety, ktoś, kto pozwala pysze dochodzić do głosu, rzadko kiedy potrafi przyznać się do porażki, a to jest idealny przepis na katastrofę.

Wspólną cechą światowej klasy traderów jest skromność. O skromności pisali najwięksi poeci, ale ma ona też wymiar czysto praktyczny. Wszyscy znamy powiedzenie: „Bądź pokorny albo daj się upokorzyć”. Ta prawda nigdzie nie kole w oczy tak mocno, jak na rynkach finansowych.

Zapatrzeni w siebie traderzy często wpadają w najróżniejsze kłopoty. Przede wszystkim sam sposób, w jaki rozumieją poczucie własnej wartości, sprawia, że nie są w stanie przyznać się, że mogą nie mieć w czymś racji. I taka postawa towarzyszy im przy każdej transakcji. “Ale to ja mam rację”, myślą. “Rynek się na pewno odwróci!”. I zanim się nie obejrzą, lądują z niczym. Zamiast przyznać się w tym momencie do porażki, obwiniają za nią jakieś zewnętrzne czynniki, i zaczynają przeprowadzać kolejne transakcje w ten sam deseń. Niezależnie od tego, jak pojemną masz kieszeń, nie wolno ci trzymać się tej strategii (o ile w ogóle możemy ją nazwać strategią).

Nie ma najmniejszego znaczenia to, że myślisz, że masz rację – tutaj szefem jest rynek. A ty jesteś tylko pokornym uczestnikiem rynku, który chce z niego nieco uszczknąć. Oczywiście to wcale nie znaczy, że jesteś nieistotny, ale musisz mieć świadomość nie wygrasz każdym razem. Jeśli jesteś aktywny, to znaczy, że starasz się patrzeć na giełdę z szerszej perspektywy. Jednocześnie jednak jesteś jak… miliony innych gladiatorów, którzy robią w tym samym czasie dokładnie to samo, co ty… Możesz być lepszy niż część z nich, a zarazem gorszy niż inni, ale koniec końców jesteś po prostu jednym z uczestników rynku. Jeśli ten fakt nie sprawia, że czujesz pokorę, nic innego cię do tego nie skłoni.

Nauka pokory nie musi być trudna. W końcu nikt nie każe ci przestać wierzyć w siebie i swoją wartość. Skromni ludzie uczą się elastyczności, ale nie są przy tym kapryśni. Jeśli przegrasz transakcję to wcale nie znaczy, że twój system jest zły, tylko o tym, że w tym jednym przypadku znalazłeś się po złej stronie. Ale jeśli okazuje się, że jesteś po złej stronie raz za razem, być może należałoby przyjrzeć się swojej strategii… Pokorni ludzie o tym doskonale wiedzą, podczas gdy ci dotknięci przez zadufanie i własne ego na pewno nie.

Trzymanie się własnego zdania, i to zarówno w finansach jak i w życiu codziennym, jest niezwykle ważne, ale równie ważna jest elastyczność, ponieważ zdolność dostosowywanie się do zmieniającego się środowiska i nowych warunków pomoże ci przetrwać na rynku, którego cechą jest bardzo duża rotacja.

Jeżeli udało ci się na rynku osiągnąć jakiś większy sukces, czy spoczywanie na laurach i napawanie się własną chwałą, czy pełne dumy wpatrywanie się w swoje konto naprawdę przynosi jakąś korzyść? Odniesienie kilku sukcesów wcale nie gwarantuje, że w przyszłości się one powtórzą.

Możesz w to wierzyć albo nie, śmiertelny grzech pychy prowadzi wprost do grzechu lenistwa, zwłaszcza jeśli jesteś przekonany o tym, że jesteś za dobry na to, by tracić czas na takie wymysły jak analiza techniczna czy fundamentalna, zlecenia stop-loss czy zarządzanie ryzykiem. Jeśli przeprowadzanie transakcja dla zachcianki nie jest ucieleśnieniem lenistwa, to już naprawdę nie wiemy, co nim może być. Zbytnia pewność siebie jest śliską ścieżką wiodącą ku wielu zagrożeniom…

Zatem staraj się być pokornym traderem. Nie będzie to wcale takie trudne, jeśli uświadomisz sobie, że zajmujesz zaledwie maleńki wycinek olbrzymiej przestrzeni, jaką jest rynek. Jeśli odniosłeś sukces, to wspaniale! Życzymy ci jak najlepiej, ale szukaj nowych sposobów na osiąganie coraz lepszych wyników i nie dozwól, by uderzyła ci woda sodowa do głowy. W innym przypadku dosięgnie cię w końcu karma rynkowa.

WNIOSKI

  1. Nie chwal się swoimi sukcesami
  2. Pamiętaj, że tutaj rządzi rynek, a nie ty
  3. Szukaj nowych sposobów na większe zyski i dywersyfikację
Siedem grzechów tradingu
  1. Chciwość
  2. Zazdrość
  3. Obżarstwo
  4. Lenistwo
  5. Gniew
  6. Żądza
  7. Pycha