„Hazard to wielkie emocje. G. Andrson i R.I.F. Brown mierzyli rytm serca u hazardzistów grających w blackjacka na pieniądze oraz u hazardzistów i studentów grających tylko na żetony. Okazało się, że rytm serca wzrósł u studentów średnio o 4,1 uderzenia na minutę, i hazardzistów grających nie na pieniądze o 6,8 uderzenia, a u hazardzistów grających na pieniądze aż o 23,1 uderzenia na minutę. Ryzykowanie prawdziwych pieniędzy jest więc koniecznym warunkiem wywołania emocji podczas gry” (,Bartłomiej Dzik, Częściej wygrywam, więcej przegrywam, Charaktery, 4/2005, s.37)
Przyrównanie inwestowania na giełdzie czy na rynkach finansowych do hazardu jest często odbierane przez inwestorów jako działanie mające na celu dyskredytację ich profesji. Im ktoś jest bardziej związany z rynkiem jako sposobu na życie, tym wspomnienie o hazardzie wprowadza większy grymas na ich twarzach. Coś w tym jest. Spójrzmy prawdzie w oczy, gra rynkowa ma wiele wspólnego z hazardem, z czego najważniejsze dwa wspólne elementy to emocje i pieniądze. Oba są ze sobą powiązane. Zwykle zależność jest prosta – im więcej emocji, tym mniej pieniędzy.
W związku z tym każdy, kto zamierza spróbować zabawy z rynkiem, powinien sobie odpowiedzieć na pytanie, co faktycznie chce na nim osiągnąć. Czy celem jest zabawa i emocje, czy też zarobek i wybór inwestowania na rynku jako sposobu na życie. Te dwa podejścia faktycznie są od siebie diametralnie różne, choć z pewnością dla wielu mogą być tożsame.
Jak pokazują wspomniane wyżej badania fakt, że chodzi o prawdziwe pieniądze sprawia, że jakby automatycznie skacze poziom adrenaliny. Nie ma tu znaczenia, czy mowa jest o blackjacku, czy o akcjach. Mechanizm jest ten sam. Pojawienie się pieniędzy powoduje, że pojawiają się także możliwości. Każdy chce być bogaty, marzy o poczuciu wolności i braku ograniczeń w zaspakajaniu swoich potrzeb, lub tylko zachcianek. Ewentualna wygrana może w tym pomóc.
Dowcip polega na tym, że faktycznie nie pieniądze są celem. Chodzi o takie decyzje, by wygrywać z rynkiem i powiększać posiadany kapitał. Kapitał jest tu tylko narzędziem. Bez niego nie byłoby w ogóle tej działalności. Nie ma tu znaczenia, czy chodzi o 1000 USD, czy 1.000.000 USD. Efekt powinien być ten sam, a co więcej także emocje powinny być podobne – równie niskie. Jak pokazują doświadczenia, im mniejsze emocje, tym bardziej wyważone decyzje na rynku.
Zauważmy, że wszelkie czynności jakie się wykonuje poza samym składaniem zleceń, czy obserwowaniem rynku to właśnie próby eliminowania czynnika wpływu emocji. Samo budowanie metody, to nie tylko chęć znalezienia „klucza do sukcesu” czy „mitycznego rynkowego świętego Graala”. To też budowanie własnego spokoju, że posiada się przemyślany sposób postępowania, że nie trzeba się szarpać, gdy rynek zachowuje się nieco mniej modelowo.
Zauważmy, że każdy profesjonalny zarządzający nie podnieca się zmianami rynkowymi i co chwile liczy, ile to właśnie zarobił, czy stracił. Dla inwestora doświadczonego najważniejszą sprawą nie jest dynamika zysków. Wbrew pozorom nie chodzi tu o podwajanie kapitału w jak najszybszym czasie. Najważniejszą sprawą jest posiadanie takiej metody, która pozwala na osiągnięcie stabilnego wyniku. Właśnie stabilny wzrost kapitału jest wygraną na rynku. Jeśli zarządzający może się pochwalić stabilnym wynikiem, to zostanie za to sowicie wynagrodzony. Kapitał lgnie nie do tych, którzy zarabiają 100% w tydzień, miesiąc, czy nawet rok. Każdy poważny finansista wie, że to mrzonki. Kapitał lgnie do tych, którzy może rocznie zarabiają 15-20%, ale dzieje się to spokojnie bez poważnych obsunięć (drawdown).
Oczywiście, nie dotyczy to jedynie osób zarządzających cudzymi pieniędzmi. To jest także zasada, która powinna także przyświecać tym, którzy samodzielnie inwestują. Jeśli wynik będzie stabilny, to zadziała magia procentu składanego i efekty zaczną być imponujące. Tylko, żeby to osiągnąć trzeba mieć wspomnianą metodę. Gra intuicyjna to najlepszy sposób do bankructwa. Zabawne, że właśnie takim sposobem parają się osoby mało obeznane z rynkiem. Jak ktoś może liczyć na intuicję w czymś, co dopiero poznaje? Czy faktycznie jest to inwestowanie, czy jednak nie ma to bardziej znamion hazardu? Zwłaszcza, gdy dołączymy do tego możliwy do uzyskania lewar ?
Jakie z powyższego wynikają wnioski? Posiadając rachunek demo początkujący inwestorzy mogą uzyskiwać dość dobre wyniki. Jednak przekładanie tego na faktyczne umiejętności zarządzania prawdziwymi pieniędzmi jest ryzykowne, by nie powiedzieć pozbawione wszelkich podstaw. To jak porównywanie gry żetonami z grą o prawdziwe pieniądze. Myślę, że przytoczone wyżej badania pokazują, że obie sytuacje nie są porównywalne. Grając żetonami podejmujemy znacznie bardziej wyważone decyzje. Emocji jest mniej, a zatem możliwe jest skupienie i przemyślenie swoich poczynań. Gdy do gry wchodzą prawdziwe pieniądze, ta robi się jakby bardziej osobista. Każda strata, która powinna być wkalkulowana zaczyna boleć, bo uszczupla skromne zazwyczaj na początku rynkowej przygody środki.