Raport rynkowy 2020

586

Przed nami ostatni miesiąc tego roku. Co prawda jest on skrócony, ale nie oznacza to, że okazji inwestycyjnych nie należy szukać w okresie przedświątecznym.

Efekt grudnia, zwany inaczej „Rajdem św. Mikołaja” – w teorii – oznacza polepszenie nastrojów inwestorów, czego efektem są najczęściej wzrosty indeksów giełdowych. Jak będzie tym razem?

Indeks Dax w okresach grudniowych od 2009 roku do 2018 wypadał średnio. 5 razy bowiem zamykał się na plusie i drugie tyle pod kreską.

Najlepszym grudniem dla indeksu był ten z 2016 roku. Zyskał on wówczas niespełna 900 punktów. Zdecydowanie lepiej w ostatnim dziesięcioleciu radziła sobie amerykańska giełda. Statystyki mówią same za siebie. Indeks SP500 w 7 analogicznych okresach urósł, a jedynie w trzech zamknął się poniżej ceny otwarcia.

Ciekawie będzie na rynku surowcowym, zwłaszcza że o notowaniach gazu ziemnego będą decydowały prognozy pogody. Jeśli mróz przyjdzie wcześniej i zaskoczy Amerykanów, notowania mogą dynamicznie urosnąć.

Na grudzień zaplanowane jest również spotkanie grupy OPEC w wiedeńskiej siedzibie. Dodatkowo rynek ropy naftowej może być podgrzewany wydarzeniem zaplanowanym na 11 grudnia.

Tego dnia miejsce będzie miało IPO saudyjskiej firmy Aramco, czyli prawdopodobnie największa oferta publiczna w historii. Koncern paliwowo – chemiczny to najbardziej dochodowa spółka na świecie. Spekuluje się, że oferta przebiję Alibabę.

Nie zapominajmy o funcie brytyjskim. Na Wyspach Brytyjskich 12 grudnia odbędą się wybory parlamentarne. Boris Johnson odłożył na bok swoją umowę z Brukselą i doprowadził do głosowania. Co prawda kształt porozumienia ws. brexitu jest przez obie strony zaakceptowany, dlatego też wszystkie oczy będą skierowane na dzień, w którym Brytyjczycy będą wybierać nowy rząd. Zmienność na funcie gwarantowana. Partia Konserwatywna jest faworytem. Dodatkowo Johnson ma gwarancję Torysów, że poprą oni umowę wyjścia w trakcie głosowania w Izbie Gmin. Wszystko wskazuje, że „szterling” może zyskiwać. Poczekajmy jednak do 12 grudnia.

GBP/USD

Finalny kształt porozumienie ws. brexitu jest zaakceptowany przez Unię Europejską i Wielką Brytanię. Proces ratyfikacji jest wstrzymany do czasu wyłonienia nowego parlamentu w wyniku przyśpieszonych wyborów, które odbędą się 12 grudnia. Dynamika wydarzeń na scenie politycznej wyraźnie faworyzuje Partię Konserwatywną. Jednocześnie Boris Johnson wymusił zobowiązanie, że każdy z kandydatów Torysów poprze umowę brexitową podczas głosowań w Izbie Gmin. Powinno to zagwarantować szybkie sfinalizowanie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Bilans ryzyk przemawia za dalszym, stopniowym umocnieniem funta. Od początku tego kwartału brytyjska waluta zyskała względem dolara aż 5 proc., ale istnieje przestrzeń na to, by tendencja umocnienia funta była kontynuowana.

Kurs GBP/USD po gigantycznym wzroście z 1,20 do 1,30 utraciły wzrostowy impet. Od kilku tygodni kurs krąży pod strefą jesiennych szczytów usytuowanych wokół psychologicznej bariery 1,30. Notowania poruszają się w tendencji horyzontalnej pomiędzy 1,2770 a 1,30. Zamykają one drogę do kontynuacji zwyżki w kierunku szczytów z mają leżących blisko 1,32.

W naszej ocenie – w szerszym horyzoncie obowiązuje jednoznaczna tendencja wzrostowa. Ostatnia konsolidacja w tym ujęciu ma znamiona płaskiej korekty. Do jej pogłębienia drogę zamyka 1,2770, czyli linia szyi formacji szczytowej o potencjalnym zasięgu wypadającym w okolicy wrześniowego szczytu 1,2580. Tak długo jak notowania pozostają ponad 1,2770 za scenariusz bazowy należy przyjmować kontynuację zwyżki.

Podwójne dno baryłki ropy

Pod koniec listopada notowania ropy naftowej zostały wyciągnięte na dwumiesięczne szczyty, a wszystko to w otoczeniu apatii na innych rynkach i przy nieprzekonujących danych o poprawie perspektyw globalnej gospodarki. Mimo to inwestorzy upatrywali powodu do wzrostu w karuzeli plotek i przecieków przed zaplanowanym na początek grudnia szczytem OPEC i państw sprzymierzonych.

Spekulacje przed spotkaniem najważniejszych producentów jak zawsze dotyczą tego samego: czy i jak kartel ma zamiar odpowiedzieć na prognozy nadpodaży? W ostatnich dniach impulsem dla optymizmu stały się doniesienia, że planowane jest wydłużenie dotychczasowych zobowiązań ograniczenia wydobycia o trzy miesiące do połowy 2020 r.

Jeśli przyjmiemy, że wszystkie państwa będą sumiennie wypełniać deklarowane ograniczenia wydobycia, a Arabia Saudyjska nadgorliwie podtrzyma produkcję o 500 tys. baryłek/dzień niższą niż musi, w pierwszej połowie 2020 r. produkcja OPEC wyniesie 29,5 mln b/d.

Tymczasem ostatnie prognozy Międzynarodowej Agencji Energii mówią, że popyt na ropę z kartelu sięgnie tylko 28,2 mln b/d. Dodajmy jeszcze do tego, że niektóre kraje (Nigeria, Irak) wydobywają więcej ropy niż deklarowały, co oznacza, że problem nadpodaży pozostanie.

Zatem dlaczego rynek ropy wykazuje taki entuzjazm? Odpowiedź może być związana z ofertą publiczną państwowego koncernu paliwowego Arabii Saudyjskiej: Saudi Aramco. IPO przypada na 11 grudnia i Saudyjczykom zależy, aby sprzedaż akcji poszła jak najlepiej. A cena będzie tym lepsza, im lepiej będą wyglądać perspektywy rynku ropy naftowej. Trudno przecież uwierzyć, że ograniczanie wydobycia o dodatkowe 500 tys. b/d jest aktem hojności na rzecz innych członków OPEC.

Arabia Saudyjska ma swój cel i niewykluczone, że inwestorzy uważają, że w walce o jego realizację nie powiedziano ostatniego słowa. W takim kontekście przecieki o przedłużeniu o 3 miesiące porozumiewa o ograniczeniu wydobycia mogą być traktowane jako plan minimum przed szczytem OPEC z szansami na odważniejsze decyzje pod presją Arabii Saudyjskiej.

Niepokojące jest jednak to, że grudniowy window dressing rynku ropy może okazać się niewystarczający, by skutecznie przeciwdziałać prognozom nadpodaży. Po IPO Saudi Aramco Arabia Saudyjska może już nie widzieć interesu w redukcji wydobycia ponad pisemne zobowiązania. Nie ma też gwarancji, że inni członkowie kartelu będą wierni swoim zobowiązaniom. W szerszym horyzoncie, tj. w 2020 roku zderzenie z rzeczywistością może być bolesne dla byków na rynku ropy, ale najbliższe tygodnie zapowiadają się na udane dla rynku surowca i spółek z branży wydobywczej.

OIH.ETF – CFD oparty o ETF VanECK Oil Services ETF

Notowania amerykańskich spółek świadczących usługi w branży energetycznej w ofercie TMS Brokers odzwierciedla instrument OIH.ETF. To kontrakt CFD oparty o ETF VanEck Oil Services ETF. Instrument ten od ponad miesiąca porusza się w tendencji wzrostowej, która trochę przypomina kształtem megafon – zakres wahań rozszerza się, ale długoterminowe minima są respektowane. W naszej ocenie w okolicach 11,00 istnieje wysokie prawdopodobieństwo wyhamowania korekcyjnej zniżki i powrotu do szerszej tendencji wzrostowej. Kluczowym oporem na jej drodze jest 12,50. A następnie strefa dołków z pierwszej części roku przy 13,00.

Spółki z branży są bardzo korzystnie wyceniane na tle głównych indeksów Wilk z Wall Street, które nieprzerwanie ustanawiają nowe maksima wszechczasów. Analiza siły relatywnej sugeruje, że po stronie spółek z sektora zaczyna narastać impet i w najbliższych tygodniach powinny one dynamicznie nadrabiać stracony dystans, wykazując znacznie wyższe stopy zwrotu niż szeroki rynek pogrążony w niskiej zmienności i leniwie ustanawiający nowe rekordy.

Gaz ziemny

Notowania gazu ziemnego, czyli instrumentu NATGAS w ostatnich tygodniach przypominają klasyczny roller coaster. Na starcie sezonu grzewczego gaz ziemny zaliczył ostrą wspinaczkę napędzaną kolejnymi odczytami modeli prognostycznych, które zakładały mocne i trwałe ochłodzenie w drugiej części listopada. Od dołków z końcówki października surowiec drożał nawet około 20 proc., a kurs NATGAS rósł do 2,90.

Zimna aura i szybszy początek sezonu grzewczego zmieniał postrzeganie sytuacji po stronie zapasów. Wcześniej inwestorom wydawało się, że za sprawą rekordowego wydobycia rynek będzie w tym sezonie grzewczym bardzo dobrze zaopatrzony.

Wizja długiego utrzymywania się mas arktycznego powietrza nad USA zaczynała podważać taką ocenę. Gigantyczne wzrosty z pierwszej części listopada miały jednocześnie charakter korekty skrajnie rozbudowanej krótkiej pozycji spekulacyjnej. Wyrażała ona najbardziej negatywne nastawienie inwestorów finansowych do tego surowca od 2013 roku. Jej masowa redukcja, czili tzw. short squeeze oderwał jednak rynki od fundamentów. A tymi są nieprzerwanie wysoki na tle poprzednich lat poziom zapasów i najwyższe wydobycie w historii.

Dynamika ruchu sprawiła, że rynek ze stanu niedowartościowania bardzo szybko przeszedł do przewartościowania. W kolejnych dwóch tygodniach tendencją dominującą w odczytach modeli prognostycznych był wzrost prawdopodobieństwa panowania normalnych temperatur na Wschodnim Wybrzeżu. Oznacza to spadek liczby HDD (heating degree days), czyli osłabienia popytu na gaz w celach grzewczych względem poprzednich odczytów modeli.

W rezultacie kurs NATGAS ostro zniżkował do 2,50 by odbić w kierunku 2,75 pod wpływem kolejnych prognoz zwiastujących silne ochłodzenie, które miało nadejść na początku grudnia. W ostatnim tygodniu kurs ponownie znalazł się pod presją i ponownie nurkował w kierunku 2,50. To ponownie efekt prognoz zakładających, że najbliższe tygodnie w USA będą umiarkowane pod kątem temperatur. Podkreślamy, że zapasy surowca są wysokie, a wydobycie rekordowe.

Sprawia to, że jedynie mocno odbiegające od historycznych norm spadki temperatur – na gęsto zaludnionym Wschodnim Wybrzeżu Stanów Zjednoczonych – skutkować mogą silnymi i trwałymi wzrostami kursu pod wpływem pokrywania skrajnie niskiej pozycji spekulacyjnej.

Do zmiany długoterminowego trendu na wzrostowy potrzebna jest taka aura, która przełoży się na szybkie ograniczenie zapasów i zmianę ich prognozowanej ścieżki w całym trwającym do końca marca sezonie grzewczym. Mimo to uważamy, że przy obecnych pułapach gaz ziemny jest niedowartościowany względem fundamentów, nawet w scenariuszu typowych temperatur. W przypadku nadejścia fali mrozów należy oczekiwać trwających kilka, kilkanaście dni silnych wystrzałów kursu.

Jastrzębska Spółka Węglowa – JSW

Rok 2019 dla rodzimego rynku nie jest udany. Amerykańskie indeksy giełdowe raz za razem ustanawiają maksima wszechczasów a indeks S&P500 podniósł się o około 25 proc. Blado na tym tle wypada stopa zwrotu kontraktu na WIG20, który w tym samym czasie obniżył się o kilka procent. Wśród warszawskich blue chips najgorzej wypada JSW. Kurs kontraktu CFD opartego o notowania spółki jest około 70 proc. niżej niż dwanaście miesięcy wcześniej. Wiele wskazuje jednak na to, że impet zniżek wygasł. W sprzyjającym globalnym otoczeniu może to sprzyjać odrabianiu dotkliwej przeceny i wykazywaniem przez instrument rosnącej siły relatywnej.

Warto zwrócić uwagę, że spółka w ostatnim raporcie finansowym wykazała wyniki, które w zakresie kluczowych wskaźników były zdecydowanie gorsze niż te wypracowane rok wcześniej, ale jednocześnie dane finansowe wypadły zdecydowanie lepiej niż zakładał to rynkowy konsensus. Potwierdza to naszą ocenę, że pesymizm względem perspektyw JSW mógł być zbyt daleko posunięty. Już w październiku pojawiły się pierwsze długoterminowe symptomy, że po osiągnięciu przez notowania stanu skrajnego wyprzedania dwuletni trend spadkowy wytraca impet. W rezultacie może dojść do próby zbudowania dna wokół poziomu 20,00. Potwierdza to nie tylko wydźwięk i układ kolejnych świec tygodniowych, ale również analiza dynamiki siły trendu oraz zmienności.

Znakiem ostrzegawczym przed wysokim prawdopodobieństwem korekty jest również dywergencja z oscylatorem RSI(14), obliczanym dla interwału tygodniowego. Okolice, w których dochodzi do próby ustabilizowania kursu przy wyraźnym wzroście wolumenu są nie bez znaczenia: to szczyt z pierwszej połowy 2016 roku, ale przede wszystkim strefa dolnej bandy długoterminowego kanału spadkowego.

Dołek w notowaniach JSW zostanie ostatecznie potwierdzony poprzez wyjście kursu ponad 26,00. Wcześniej oporów należy szukać w dość szerokiej strefie wokół 22,50. 15.